Czyli Imagine z Zaynem 67 cz.
Przed przeczytaniem włącz to :
http://www.youtube.com/watch?v=lJqbaGloVxg
-[T.I.] co ci jest ? Gdzie jesteś ?-Zapytał przestraszonym głosem Malik.
-Jestem w naszym domu szybko!-Krzyknęłam z ilu sił mogłam.
-Już po ciebie jadę trzymaj się.-Powiedział.-Nie naciskaj czerwonej słuchawki ,chcę mieć z tobą stały kontakt.-Dodał.
Potem słyszałam już tylko tupot stup w tle,silnik samochodu i krótkie słowa wypadajace z ust Zayna typu "kurwa szybciej" ,"Rusz się"...
-Zayn...-Powiedziałam niepewnie.-Słuchaj pamiętaj brązowa szafa,druga półka.
-Co ?-Zapytał mulat.
-Brązowa szafa,druga półka.-Powiedzialam ponownie.
-Kochanie nic nie mów ja już po ciebie jadę.-Powiedział najwyraźniej roztargniony.
Słyszałam zamykające się drzwi samochodu,znowu stukot obuwia,a potem ciągnięcie za klamkę.
-Otwórz te cholerne drzwi !.-Krzyknął Malik.
-Nie masz kluczy ?-Zapytałam.
-A tak klucze....cholera...kurwa...są !-Powiedział.
Rozłączył się po czym wbiegł do pomieszczenia.
Złapał mnie za ręke i zaczął ją delikatnie muskać.
-Kochanie co ci jest ?-Zapytał po jego poliku lała się łza.
Jego ręka drżała jak nigdy.
-Boli mnie brzuch,zawieź mnie do lekarza proszę cię,proszę ja już nie wytrzymam tego dłużej ,proszę.-Powiedziałam na jednym tchu.
-Już dobrze [T.I.].-Powiedział tuląc mnie do siebie.
Podniósł mnie po czym dość szybkim ruchem zaniósł na tył samochodu.
Zamknął drzwi , wsiadł za kierownicę.
Jedną ręką kierował ,drugą sięgnął po telefon.
Słyszałam tylko :
-Proszę to ważne Niall.To zajmiesz się nimi ? Drzwi są otwarte więc szybko.Proszę szybko.-Powiedział.
Po czym obrócił sie do mnie i oznajmił ,ze Horan przyjedzie opiekować się dziećmi.
-Zayn patrz na drogę !-Krzyknęłam po czym ten zrobił to co mu kazałam.
Jechał szybko, bardzo szybko ,ból stawał się mniejszy czemu ?
Zaczęłam sie przyzwyczajać...
Bylismy w najblizszym szpitalu w około 10 minut.
Zayn szybko wyciągnął mnie z samochodu po czym położył mnie na ławce w szpitalu.
Bezsilnie upadł na kolana i krzyczał:
-Niech mi ktoś pomorze ! Niech mi ktoś pomorze !-Słyszałam jego płacz.
Nie chcę ,zeby płakał...
Nagle podszedł do mnie jakis pan w białym ubraniu.
-Co ci się dzieje ? -Zapytał ?
-Ja nie wiem ,nie wiem.-Powiedziałam na jednym tchu.
-Szybko trzeba ją zanieść do pokoju 104 pomoże mi pan ?-Zapytał wskazując na Zayna.
-Tak-Odpowiedział Malik.
Oby dwoje zanieśli mnie do pomieszczenia i położyli na łoże.
Powieki zaczeły mi się zamykać,słyszałam szum ,zamknęłam oczy...
-Gdzie ja jestem ?-Zapytałam patrząc w biały sufit.
Wokoło słyszałam szloch,płacz dwóch osób.
Spojrzałam w prawą i lewą stronę.
To Zayn i Harry.
-Co się stało ?-Zapytałam.
-Poroniłaś...-Powiedział loczek.
-Harry przepraszam ,ze ci nie powiedziałam.-Chlipinełam.
-Poroniłaś moje dziecko nie jego !-Krzyknął Malik-To było nasze dziecko,robiliśmy badania.-Powiedział.
-Nie wiedzialam co mam powiedzieć,szczęka mi opadła.
-Chłopaki wszystko będzie dobrze,nie martwcie się.-Powiedziałam przestraszona.
-Nic nie bedzie dobrze!-Krzyknął Zayn popychając ręką krzesło-Jesteś chora ! Masz raka ! Kiedy zamierzałaś mi to powiedzieć ?-Zapytał.
Po poliku pociekły mi łzy, jak miałam do cholery ci powiedzieć skoro ty przez ten cały miesiąc byłeś w jakimś cholernym hotelu ?
-Przepraszam.-Powiedziałam.
Po chwili do sali wszedł lekarz.
-Możemy ?-Zapytał , a ja tylko pokiwałam głową na zgodę.
-Co możemy ?-Zapytał Zayn.-Po jego policzkach szalały łzy,oczy miał całe czerwone.
-Zayn.-Powiedziałam wyciągając do niego ręke.
-Nie ja nie mogę przepraszam.-Powiedział wybiegający z sali Styles,nie wytrzymał napięcia już wiedział co jest grane.
Zayn podał mi swoją dłoń.
-Kocham cię najbardziej na świecie,jednak ja się męcze,choroba zabija mnie od środka i nic nie da się z tym zrobić, jest za późno,leki przestają działać.Pamiętaj ,ze przeszliśmy ze sobą naprawdę wspaniale chwile...
-Nie żegnaj się ze mną [T.I.],proszę ty jeszcze będziesz życ,urodzisz co najmniej dwojga wspaniałych dzieci.-Powiedział patrząc mi w oczy Zayn.
Jednak nie było już żadnej nadziei
-Kochanie zrozum ja zyje na siłę,codzienny ból to dla mnie męczarnia,dzisiaj zrobią tak ,ze będe czuła ulgę, będe zawsze przy tobie,nigdy nie czułam takiego uczucia do innej osoby ,Kocham cię.-Powiedziałam ,a łzy z oczu wylewały mi się strumieniami.
-Ja ciebie też bardzo kocham , jesteś jedyną kobietą którą pokochałem , jedyną i ostatnią.-Powiedział.-Ale proszę obiecaj mi ,ze nigdy o mnie nie zapomnisz.-Dokończył zdanie.
-Obiecuje Zayn,ja bede na ciebie czekać w niebie,kiedyś nadejdzie też na ciebie czas, nasze dzieci będą już dorosłe,wejdziesz do ciepłego łóżka ,przykryjesz się kocem,spokojnie zaśniesz i wtedy to sie stanie,spotkasz mnie ,a ja złapię cię mocno za ręke i już nigdy nie puszczę.-Powiedziałam patrząc na reakcje Zayna,jego ręka szalała,ściskała mnie coraz mocniej.
-Juz jest pani gotowa ?-Zapytał lekarz, a ja ponownie pokiwałam głową.
Odsunęli Zayna ode mnie,wpatrywał się we mnie do końca.
Gdy zaczeli wbijać mi igłę z środkiem usypiajacym szepnęłam:
-Żegnaj moje szczęście Zaynu Maliku.
-Żegnaj moje szczęście [T.I.]-Odpowiedział Malik ,a ja zamknęłam oczy, tym razem już na zawsze...
***3 godziny później-Z perspektywy Zayna***
Wróciłem do domu caly załamany, Niall bawił sie z Justinem,małe spały.
-Co ty taki ponury ? Gdzie [T.i.]? -Zapytał blondyn.
-Niall ona nie żyje,jej juz nie ma.-Powiedziałam i wtuliłem się w ramiona Horana.
Potrzebowałem tego...
Moje słone łzy ciekły z policzków na jego niebieski sweter.
A do mnie jeszcze nie dotarło to co przed chwilą się stało...
***1 godzina później-Z perspektywy Zayna***
-Ale obiecaj ,że nic sobie nie zrobisz.-Powiedział Niall-Zrób to dla [T.I.],zrób to dla dzieci.-Dokończył.
-Obiecuje Niall.-Szepnąłem.-Dziekuje za wszystko.-Dopowiedziałem.
-Trzymaj sie stary.-Powiedział już za drzwi Horan.
W głowie miałem jej głos : " Brazowa szafa,druga półka"...
Poszedłem do sypialni,w drugiej półce znajdowała się płyta.
Po drodze zahaczyłem jeszcze o barek ,wyciągnęłam kieliszek i wziąłem najlepsze wino.
Włożyłem płytę do odtwarzacza,usiadłem na fotelu,zaczęłam nalewać alkohol.
Piłem co chwilę.
Nagle na ekranie telewizora pojawiła się ona [T.I.],koło niej ja.
To były nasze pierwsze filmy, ona zrobiła sklejankę z naszych wszystkich filmów.
Potem pojawił się Justin ,a na końcu ja jak trzymam bliźniaczki.
Łza spłyneła mi po poliku.
Wstałem z kanapy,szarpnęłam nią.
Z całych sił kopnąłem w ścianę obok , po czym upadłem na podłogę i zacząłem płakać.
Czemu ?
Właśnie zdalem sobie sprawę ile ona dla mnie znaczyła, zdałem sobie sprawę ,że straciłem skarb, tak wielki skarb...Największy jaki w zyciu mogłem otrzymać...
***50 lat później-Z perspektywy Zayna***
Siedzimy razem przy rodzinnym stole, zaprosiłem też Louisa,Liama,Harrego i oczywiście Nialla.
Atmosfera jest jak zawsze radosna.
Emilly i Emma moje dwie kochane córki mają firmę modelingową i zawsze trzymają się razem ,zaś Justin poszedł w moje ślady i jest jednym z największych piosenkarzy na świecie.
-Dziekujemy za kolację ,ale musimy sie już zbierać.-Powiedzieli chłopcy ,a ja zaprowadziłem ich do wyjścia.
Dzieci sprzątają stół ,a ja patrzę na nich i wspominam,wspominam moją kochaną [T.I.].
-Mama była by z was dumna.-Powiedziałem w pewnym momencie ,a na twarzach dzieci pojawiły się pojedyncze ,lśniące w blasku zapalonych lamp łzy.
-Z ciebie by była najbardziej duma tato.-Powiedział Justin klepiąc mnie po ramieniu.
-Wiecie co ja już się położę spać,jestem zmęczony.-Powiedziałem na jednej nucie.
-Pomóc ci tatku ?-Zapytały bliźniczki.
-Nie dam sobie radę.
Przebrałem się w pidżamę,połozyłem w ciepłym łóżeczku,przykryłem kocem.
Zacząłem myśleć o kobiecie mojego życia,ciurkiem leciały mi lzy po poliku...
-Kocham Cię i zawsze będe !-Krzyknęłam po czym zamknąłem oczy.
Widzę jak za mgłą,jednak z minuty na minuty coraz lepiej.
Znajduję sie w miejscu gdzie pierwszy raz po latach ujrzałem [T.I.].
Zbliża się do mnie dziewczyna z ciemnymi włosami,czekoladowymi tęczówkami,już wiem kto to to [T.I.].
Podaje mi dłoń,chwytam ją.
-Witaj moje szczęście w niebie Zaynie Maliku.-Powiedziała, a ja czułem ciepło jej ręki,ręki która coraz mocniej mnie ściskała.
-Witaj moje szczęście w niebie [T.I.]-Mruknąłem
Spojrzeliśmy na siebie i razem ruszyliśmy do bram nieba,do miejsca w którym juz nigdy nikt nas nie rozłączy,do miejsca gdzie nie stracę swojego największego skarbu na świecie,nie starce [T.I.]./Więc to już koniec,piszcie co sądzicie o tym Imaginie i o tej części w komentarzach,to jest bardzo ważne ponieważ bardzo dużo osób czytało ten Imagin i chciałabym ,zeby się na jego temat wypowiedziało tak szczerze jednak inteligentnie,mam nadzieje ,że zakończenie się wam podoba bo w jakimś stopniu jest ono szczęsliwe,końcówka miała wyglądać inaczej ,ale mam nadzieje ,że ta wam też przypadnie do gustu,mam nadzieje ,ze nie będziecie rozczarowani,dziekuję tym osobą które to czytały,dziękuje za wsparcie i dziękuje ,że dotrwaliście do końca , dziękuje za komentarze, teraz bede pisała Opowiadanie z Harrym i mam nadzieje ,ze będzie tyle samo czytelników co w tym Imaginie,trudno mi się żegnać z tym Imagine ponieważ naprawdę on otworzył mi jakąś "karierę" jęzeli mogę tak powiedzieć w pisaniu i zebrał taką pulicznośc ,dzięki niemu mój blog jest dośc znany i dzieki niemu poznałam tak wspaniałe osoby jakimi wy jesteście , jeszcze raz dziękuje , kocham was i pozdrawiam mocno <3